Obserwatorzy

poniedziałek, 23 marca 2015

5 bubli marca 2015

Parę dni temu przyłapałam się na tym, że dawno nie pokazywałam wam bubli. W ciągu lutego i marca natrafiłam na sporo bubli i warto z wami się podzielić nimi.  Nie lubię jak na raz spotkam więcej niż 2 buble. A tu naraz 5 się zebrało w miesiąc :(
 

Jako pierwszy zawiodło mnie serum do twarzy, które znalazłam w styczniowym Shiny Boxie. Miało nawilżać a mnie wysuszyło. Porażka jakaś. Nigdy nie miałam tak wysuszonej skóry. Do tego cena to 30zl za 10 ml, a on starcza na twarz i szyje na 10 dni używania tylko raz dziennie. Miesięczny koszt to 90zł. Nie pachnie co jest dużym plusem. Pipetka nie wyciąga do końca serum i trzeba wylewać na rękę końcówkę co nie należy do miłych rzeczy. U mnie trafił na czarną listę. 

Kolejnym bublem jest Bielenda szlachetny olejek do mycia twarzy. Zapchał mnie już po 2 dniach używania. Śmierdzi rybą i to mocno. Zapach pozostaje na twarzy po zmyciu produktu. Do tego jest tłusta powłoka co nie pozwala by krem się wchłonął. Na pewno będzie bardzo wydajny co mnie przeraża. Kupiłam go na promocji w Rossmanie bo czytałam wiele opinii dobrych o nim. Niestety u mnie jest wielkim bublem. Nie wiem jak go wykorzystam. 

Kolejnym bublem jest również produkt z Bielendy, ale tym razem Łagodny 2-fazowy płyn do demakijażu oczu. Dziewczyny on nie zmywa tuszu, co jest dla mnie wielkim minusem. Nie radzi sobie z zmyciem cieni pod którymi jest baza z Joko. Na oczach się nie sprawdza, a przecież właśnie do tego jest przeznaczony. Zmywam nim podkład i puder z twarzy i nawet tutaj często ma problem. Wielka szkoda bo pokładałam w nim spore nadzieje. Może jego przyjaciel oliwka się lepiej sprawdzi. 

Kolejny bubel był wielkim zaskoczeniem. W nowościach marca mogłyście zobaczyć Sylveco nawilżający żel do mycia rąk. I to on właśnie jest tym bublem. Zapach ma przepiękny. Uwielbiam go wąchać, ale moje dłonie są po nim suche. Normalnie jak bym nimi jeździła po papierze ściernym. Po żelu za prawie 20zł i to za 300ml spodziewałam się na prawdę nawilżenia chociaż małego. Isana mi nigdy nie wysuszała dłoni, a ten żel robi to w niesamowicie mocny sposób. Musze kremować ręce po każdym umyciu rąk bo są tak suche. Bubel i to z wielkim rozczarowaniem.

Ostatnim bublem jest szampon Palmolive naturals 2 in 1 hydra balance. Jeszcze po żadnym szamponie nie miałam takiego rozczarowania. Rano myję włosy a wieczorem są tłuste. Bez odżywki nie rozczesze włosów. Nie cierpię szamponów po których wypadają mi włosy hurtowo i ciągle są tłuste. Nie zamierzam myć głowę 2 razy dziennie czy nawet codziennie rano. Po innych szamponach myłam głowę raz na 3 dni a po nim codziennie. Zdecydowanie jestem na nie. 

I to koniec moich bubli, a jakie wy miałyście w tym miesiącu?


6 komentarzy:

  1. Jeszcze nic nie miałam i nie kupię:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic nie miałam, może to i dobrze :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Z luksji lubie żele pod prysznic. Sa wydajne, kremowe i super sie pienia. Jesli chodzi o Bielende to jestem zaskoczona i bede uważać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. szkoda, że się nie sprawdziły... ten olejek do mycia twarzy też mam ...

    OdpowiedzUsuń
  5. szkoda, że ten dwufazowy płyn okazał się totalną klapą, na pierwszy rzut oka wygląda bardzo obiecująco (awokado i kolor :D) i na pewno jakbym zobaczyła go w sklepie to by wylądował w koszyku :P

    OdpowiedzUsuń