Obserwatorzy

poniedziałek, 11 lipca 2016

Denko majowo czerwcowe - Produkty do domu

Hej. Jak zapewne już zauważyłyście u mnie denko jest dość spore. Dzisiaj przychodzę do was z postem o produktach do domu, a jutro będzie pielęgnacja i produkty do ciała, a później kolorówka. Zapraszam do tego postu.


Przede wszystkim wykończyłam dwa płyny do naczyń Fairy cytrynę i rumianek. O ile z cytryna gości u mnie na okrągło w domu i uważam, ze jest świetna, o tyle rumianek był pierwszy raz. Zauważyłam, że cytrynowy lepiej sobie radzi z tłuszczem, a rumiankowy rzeczywiście mniej wysusza dłonie i jest delikatniejszy. Polecam i kolejne opakowanie już stoi w kuchni. Skoro jestem przy kuchni to również skończyłam Carex Kitchen mydło antybakteryjne w płynie. Pierwsze opakowanie tego mydła jakie kiedyś miałam sprawdzało się super, ale to drugie już mnie męczyło i zauważyłam, że czasem zostawia zapach na jedzeniu czego bardzo nie lubię. Mam teraz inne również kuchenne i jest o niebo lepsze.


Również zaczęłam palić woski, które się kończą a mi szkoda je zużyć do końca, a wiem, ze jak wypalę do końca to również kupię nowe więc nie rozumiem sama siebie. Wypaliłam jak na razie do końca tylko jeden wosk, a mianowicie Yankee Candle A Child's Wish o pięknym wiosennym zapachu. Mmm... jak teraz go powąchałam to od razu zamarzyłam za wiosną taka chłodną, ale z słoneczkiem. Muszę sobie zrobić zapas tego wosku. Polecam go powąchać przy zamkniętych oczach, ja od razu wtedy wracam do dzieciństwa i świąt wielkanocnych.


Teraz przyszedł czas na łazienkę. Pierwszego lipca jechałam samochodem do Opola do rodziny (zazwyczaj jeżdżę sama pociągiem) i postanowiłam, że kupię ponownie duże płyny do prania jak i do płukania bo u mnie sprawdzają się rewelacyjnie. Kupię raz na pół roku żel do białego prania, jeden do czarnego i 2 opakowania płynu do płukania, ale żeby kupić nowy zestaw to trzeba było wykończyć stary. Dlatego w denku lądują Płyn do czarnego prania Woolite Perła i  Płyn do białego prania Woolite Perła. Każdy z nich ma pojemność po 4,5 litra więc jak widać całkiem sporo. Nie dość, że dobrze piorą to jeszcze ładnie pachną. Ja nie wymagam duzo od płynów prócz tego by pranie było czyste i pachnące, a te wykonują te zadania wzorowo. Jeżeli chodzi o płyn do płukania to używam Lenor w wersji Odour Eliminator. Dawno nie spotkałam się z tak dobrym płynem eliminującym przykre zapachy. Ja chodzę głównie w sportowym obuwiu i wiadomo stopa się poci. Kiedy piorę je z dodatkiem ego płynu to nieprzyjemny zapach znika. Tak samo eliminuje nieprzyjemny zapach potu z ubrań sportowych. Jak dla mnie niezastąpiony. Butelka ma 3,8 litra i ma starczać na 190 prań, ale mi starcza na troszkę mniej.


Dodatkowo zużyłam Kreta, ale tego pana chyba nie muszę przedstawiać.




niedziela, 10 lipca 2016

Denko majowo czerwcowe - Produkty do twarzy

Witajcie ponownie na moim blogu. Wczoraj były produkty do włosów, a dzisiaj przyszedł czas na produkty do twarzy. Prócz pełnowymiarowych produktów starałam się również wykończyć te do w wersji mini i próbki. Jak zobaczycie w dalszej części próbek zużyła dość sporo. Zapraszam.

Demakijaż:

 W tej kategorii znalazły się dwa produkty. Pierwszy to słynny olej kokosowy, mój akurat z firmy KTC. Rewelacyjnie zmywa wodoodporny makijaż, a żaden tusz do rzęs nie jest w stanie się mu sprzeciwić. Demakijaż tym produktem to sama przyjemność. Kolejny produkt to Perfecta Moc Minerałów Oczyszczanie Kojąca woda micelarna. No i niestety to jest bubel jakich mało. Zmywanie oczu tym produktem można porównać do średniowiecznych tortur. Szczypie w oczy, wysusza skórę, a żeby tego było mało nie zmywa tuszu tylko go rozmazuje. Od kiedy używałam tego produktu moje rzęsy stały się słabe a oczy podrażnione i wrażliwe. Zużyłam do demakijażu twarzy, ale już nigdy więcej nie wpadnie w moje ręce. 

Oczyszczanie i pielęgnacja:

Tak jak wspominałam udało mi się zużyć dużo próbek. 11 próbek Yves Rocher Sebo Végétal Żel-krem przeciw niedoskonałościom. Wszystkie próbki powyciskałam do malutkiego pojemniczka i miałam go w swojej szafce w łazience i co rano po niego sięgałam. Jest on przeznaczony do skóry mieszanej w kierunku tłustej jak i do typowej tłustej. Ja mam mieszaną w kierunku tłustej dlatego powinien się u mnie doskonale sprawdzić. Jedyne co przy nim zauważyłam, że mniej się świeciłam, ale nie przekonał mnie by kupić pełnowymiarowe opakowanie. Za to rewelacyjnie sprawdził się Ziaja oczyszczanie liście manuka Żel z peelingiem oczyszczający pory na dzień/na noc. Genialny. Rano szybko pobudzał twarz po śnie, a do tego ładnie ją przygotowywał na przyjęcie kremu, a wieczorem dogłębnie oczyszczał cerę z resztek makijażu. Dla mnie HIT i zamierzam ponownie go kupić. Kolejny produkt to płatki oczyszczająco tonizujące z Avon i pisałam o nich tutaj [link].

Maseczki i inne:
 Kolejna porcja saszetek. Marion SPA Maseczka oczyszczająca Peel Off ekstrakt z ananasa i brzoskwini ( na 3 aplikacje). Świetna maseczka jeżeli chcemy oczyścić twarz z małych zanieczyszczeń. Idealna do twarzy delikatnej. Ma śliczny brzoskwiniowy zapach. często ją używałam jako nastolatka. Kolejna maseczka to również z Marion SPA Peel Offf, ale Rewitalizująca z ekstraktem z winogron i brzoskwini. Nie zauważyłam w ogóle jej działania i nie kupię ponownie. Kolejna maseczka jest z Ziaja liście zielonej oliwki regenerująca z kwasem hialuronowym. Pięknie pachnie, a moja twarz po niej zrobiła się delikatna w dotyku i bardzo przyjemna. Na pewno jeszcze nie raz po nią sięgnę. Kiedyś podczas zakupów na www.e-kobieca.pl kupiłam Płatki pod oczy usuwające efekt opuchniętych powiek z kolagenem i wyciągiem z dyni. Trzy ma się je w lodówce, a w opakowaniu są 2 pary płatków. Powiem szczerze, że warto je mieć w swojej lodówce kiedy w wieczorem zabalujemy, rano budzimy się z opuchniętymi oczami a wiecie, że za parę godzin macie ważne spotkanie. Z płatkami chodzi się 30-50 minut a efekt widać od razu po ściągnięciu ich. Rewelacja i na pewno przy kolejnych zakupach na tej stronie kupię je ponownie. Co do produktów pełno wymiarowych to zużyłam Lirene peeling gruboziarnisty. Jeżeli ktoś nie lubi dużych drobinek to mu nieprzypadanie do gustu. Ja osobiście uwielbiam duże cząsteczki i mocne zdzieraki dlatego u mnie sprawdził się rewelacyjnie. Bardzo dobrze oczyszczał moją twarz. Ostatnia maseczka to Avon Maseczka głęboko oczyszczająca pory z glinkami mineralnymi. Powiem szczerze, że już nie wiem, które to moje opakowanie. Chyba 4. Uwielbiam tą maseczkę i zakochałam się w niem od pierwszego użycia. Jest dość specyficzna. Kiedy ją nakładam na twarz jest ciemno szara jak błoto, niemal czarna, ale kiedy wyschnie jest szara i widać gdzie oczyściła twarz bo są kropli w miejscach gdzie były wągry. Polecam wypróbować bo jest genialna i niebawem będę miała kolejne opakowanie. 

Pielęgnacja jamy ustnej:
Ostatnia część pewnie dla większości z was mało interesująca, ale zawsze można coś podpatrzeć. Dlatego opiszę ją bardzo krótko. Rossmann woda do płukania ust zapobiegająca tworzeniu się nalotu - świetny produkt, rzeczywiście nalot się mniej wytwarza, ale jest to bardzo mocny i ostry płyn. Może wiele osób zrazić do siebie. Prokudent Płyn do płukania jamy ustnej w wersji mini. Świetna alternatywa dla weekendowych wyjazdów. Odświeża jamę ustną, nie jest mocny więc nie wypali nam kubków smakowych. Polecam i do kupienia w Rossmanie. Ostatnia rzecz to totalny bubel Smile White pasta do zębów z Biedronki. Smakuje jak proszek. Bleee... Nie polecam. Niby wybielająca a efekt zerowy. 


Ok. To już tyle z mojego denka produktów to twarzy. Mam nadzieję, że spodobało się wam takie rozdzielenie. Czyta się szybciutko i więcej produktów można zauważyć i zapamiętać czy są godne zakupu czy nie. Buziaki i do jutra. 

sobota, 9 lipca 2016

Denko majowo czerwcowe - Produkty do włosów

Hej. Nie było denka majowego, ponieważ nie miałam czasu by usiąść i napisać to tak jak bym chciała. Zbierałam produkty przez 2 miesiące i chciałabym podzielić to denko na różne części i chciałabym by tak pozostało na co miesięczne denka. Każde denko będzie podzielone na części. Osobno będą produkty do włosów, produkty do twarzy, produkty do kąpieli i pielęgnacji ciała, a także osobno produkty do domu. Moje denka są spore i często te posty są długie i nudne jak flaki z olejem, a tak będą krótkie i szybkie do przeczytania, a dla mnie szybsze do napisania. Dzisiaj zacznę od produktów do włosów. Dajcie znać w komentarzach czy podoba wam się pomysł podzielenia tak denka. Ok zaczynam.

Szampony:

W ostatnich dwóch miesiącach zużyłam sporo końcówek, które zalegały na wannie i łazienkowych szafkach. Pierwszym szampon jest z Kallosa w wersji Keratin. Pisałam o nim tutaj [link] i dalej jestem takiego samego zdania. Polecam go osobą, które mają kręcone włosy i chcą podkreślić loki. Na pewno do niego wrócę. Kolejny szampon to Suchy Szampon z Avonu. Również o nim pisałam na blogu [link], ale niestety to jest totalny bubel. Jedyne co jest na plus to zapach, ale zauważyłam, że przy częstszym jego używaniu zaczęła swędzieć mnie skóra głowy.


Odżywki i maski:

Tutaj to dopiero zaszalałam, jak widać na zdjęciu ilość wykończonych masek i odżywek jest ogromna. Przede wszystkim zużyłam keratynową maskę z Kallosa. Bardzo podkreślała loki i sprawiała, że były sprężyste, ale mam wrażenie, że moje włosy szybciej się przetłuszczały. Nie wrócę do niej tylko dlatego, że wersja bananowa sprawdzała się dużo lepiej. Druga maska również jest z Kallosa tylko, ze w wersji Milk. To już trzecia wersja słynnych masek Kallosa i szczerze mówiąc na moich włosach sprawdza się tak samo rewelacyjnie jak ta bananowa wersja, o której pisałam tutaj[link]. Zapach mlecznej maski jest boski. Taki lekko waniliowy, ale zarazem jak by migdałowy. Często kiedy myłam włosy i nakładałam ta maskę to mój partner uwielbiał wąchać moje włosy, a ja sama chwytałam się na tym, że coś mi ładnie pachnie i szukałam co, a po chwili orientowałam się, że to moje włosy. Ja mam problematyczne włosy i mocno porowate, a do tego przetłuszczające się, a po nałożeniu tej maski porowatość jak by znikała. Są miękkie i przyjemne w dotyku. Polecam wypróbować, a ja na pewno do niej wrócę. Ostatnia maska to Avon Planet Spa Odżywka maska do włosów z maslem Shea. Powiem szczerze, że nie podbiła jakoś mojego serca. Ma piękny słodki zapach, ale na włosy po niej wydawały się tłuste i sklejone. Zużyłam i bardzo się cieszę, że już nie będę nią katować moje włosy.

Produkty dodatkowe:

Na koniec zostały 2 produkty, które nie są ani szamponami ani maskami czy odżywkami. Tutaj będą takie produkty dosłownie dodatkowe. Pierwszym z nich jest Marion Spray regenerujący włosy z octem z malin. Pisałam o nim tutaj [ link] i uważam, ze nie muszę nic więcej dodawać. Przez ten produkt moje włosy stały się słabe i musiałam je mocno ratować. Leci do kosza i już nie wróci. Ostatnim produktem jest Spray termoaktywny do stylizacji włosów z Avon. Ja bardzo rzadko używam suszarki czy prostownicy, ale kiedy nadchodzi taki moment to używam tego sprayu. Starczył mi na rok i nawet zastanawiałam się czy on się kiedykolwiek skończy. Świetnie chroni moje włosy, jest tani ( na promocji ok 7zl), a do tego zajmuje bardzo mało miejsca. Polecam wypróbować.



No i to tyle z moich zdenkowanych produktów do włosów. Dajcie znać w komentarzach czy podoba wam się takie rozdzielenie. Wiem, ze może być to dziwne jak w miesiącu pokaże się parę denek, ale dla mnie to jest łatwiejsze i szybsze, a dla was przyjemniejsze do czytania. Zapraszam do dodania mojego bloga do obserwowanych by być na bieżąco z moim blogiem. Buziaki...

piątek, 8 lipca 2016

Golden Rose Perfect Finish

Witajcie :) Miesiąc lipiec będzie pełen recenzji kolorowej i pielęgnacyjnej. Jeżeli chcecie być na bieżąco zapraszam do obserwacji. Dzisiaj przychodzę z podkładem z Golden Rose.



Co pisze na stronie Golden Rose?
Perfect Finish Liquid Foundation to dobrze kryjący i wygładzający podkład w płynie. Lekka oraz nietłusta formuła zapewnia łatwą aplikację. Po zastosowaniu podkładu skóra staje się jedwabiście miękka i pozostaje matowa przez cały dzień. Formuła została pozbawiona parabenów, obecność składników nawilżających oraz mającej antyoksydacyjne właściwości witaminy E zapewniają odpowiednie nawilżenie skóry, a także ochronę przed procesami starzenia.


Moja opinia
Podkład mamy zamknięty w plastikowym opakowaniu w odcieniu brzoskwiniowym ( kolor opakowania jest taki jak na drugim zdjęciu), zakończonym czarną pompką, którą nie możemy odkręcić i plastikowym zamknięciem. Podkład możemy zakupić w 15 odcieniach za 19,90zł za 34ml. Aktualnie posiadam odcień 51, ale wcześniej również miałam odcień 52. Dla mnie ten podkład jest za ciężki na okres ciepłych dni, ale za to zimą i późną jesienią sprawdza się idealnie. Podkład ma gęstą formułę, ale pod wpływem ciepła bardzo ładnie się rozprowadza. U mnie 1-1,5 pompki starcza na całą twarz. Jak dla mnie ma zapach pudrowy, ale zarazem taki słodki. Podkład należy do mocno kryjących i bardzo szybko wtapia się w cerę pozostawiając matowe wykończenie. Niestety należę do osób, które się podpierają i przez to często mam braki makijażu na twarzy, zaś ten podkład potrafi to wytrzymać. Nawet jak pada śnieg nie znika z twarzy, ani się nie waży. Na pewno sprawdzi się u osób z cerą mieszaną w kierunku tłustej, ale i też do osób z cerą suchą ponieważ nie przesusza. Podkład może być otwarty przez okres 18 miesięcy. Niestety na opakowaniu nie pisze czy ma SPF i ile, więc podejrzewam, że może go nie mieć. Polecam go osobą, które się nad nim wahają bo jest rewelacyjny.

piątek, 1 lipca 2016

Kringle Candle Mango

Witajcie. Dzisiaj przychodzę do was z zapachem z Kringle Candle. Tym razem z zapachem o nazwie MANGO. Ja akurat uwielbiam mango i za każdym razem jak tylko w sklepach widzę ten owoc kupuję w ilościach gigantycznych i potem siedzę i objadam się tym słodkim owocem. Moja przygoda z tą firmą rozpoczęła się własnie od tego wosku. Nie wiem dlaczego nie opisałam wam go szybciej.



Mango jest zapachem bardzo słodkim i oddaje rzeczywisty zapach owoców mango. Za każdym razem jak go odpalam nabieram pełnej energii. Jak by ktoś naładował mi baterię na full. Natychmiast nabieram chęci na sprzątanie, gotowanie i wiele innych rzeczy. Zapach na pewno przypadnie do gustu każdemu kto lubi owocowe zapachy i bardzo intensywne. Zapach jest na tyle mocny, że daję go o połowę mniej niż pozostałych wosków, czyli 1 opakowanie starcza mi aż na 20 użyć. Wielkim plusem tego wosku jest fakt, iż jest zapachem jednorodnym a nie mieszanką dzięki czemu mogę go łączyć z innymi zapachami. Zapach sprawdzi się na lato i ciepłą wiosnę.

Ocena: 6/6 ( ale nie zdecyduję się na świecę bo raczej nie wypaliłabym jej całej)

Miłej niedzieli :)

Wibo Fixing powder

Hej :) Wracam po sporej przerwie. Dzisiaj przychodzę do Was z moim odkryciem, a zarazem ulubieńcem roku 2015. Jest nim puder pół-transparentny, a zarazem matujący z firmy Wibo.



Co pisze na stronie WIBO?
Półtransparentny utrwalacz makijażu w sypkim pudrze. Matuje i utrwala zarówno podkład i korektor. Zapewnia idealną bazę wyjściową do aplikacji różu i rozświetlacza. Jego drobno zmielona konsystencja ułatwia dopasowanie do każdego rodzaju podkładu. Zawarty w nim kolagen działa nawilżająco i regenerująco.
Składniki: Talc, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Mica, Magnesium Stearate, Silica, Caprylyl Glycol, Phenoxyethanol, Hexylene Glycol, Hydrolyzed Collagen, Parfum, Benzyl Alcohol, Linalool, Benzyl Salicylate, CI 77499, CI 77491, CI 77492


Moja opinia:
Puder jest zamknięty w plastikowym i przeźroczystym opakowaniu zamykanym na czarną nakrętkę. Po odkręceniu nakrętki widzimy plastikową nakładkę z dziurkami. Puder jest bardzo mocno zmielony i ma odcień brzoskwiniowy. Bardzo łatwo się go rozprowadza i jest bardzo wydajny bo niewielka ilość tego produktu pokrywa całą twarz. Efekt matu widzimy natychmiast i bardzo długo się utrzymuje na twarzy. Czasem nawet 5-7 godzi bez poprawek przy skórze mieszanej w kierunku tłustej. Puder ma specyficzny zapach, ale nie jest on dla mnie minusem, a wręcz plusem bo przy nakładaniu szybko zapach znika. Opakowanie mieści 5,5g i może być otwarty przez 6 miesięcy. Szczerze mówiąc mi on wystarcza przy codziennym makijażu na 4-5 miesięcy więc wg mnie na długo jak na takie małe opakowanie. Co do ceny to kosztuje on w Rossmanie 10,69zł, ale ja go kupuje za każdym razem na promocji -49% więc wychodzi mi po 5,45zł więc niewiele jak za tak genialny produkt. Uważam, że za taką cenę warto go wypróbować. Dodatkowo od kiedy go używam to nie mam pozapychanych porów jak po innych pudrach, a wykończenie makijażu jest bardzo ładne i nie widać, że jest jakaś maska czy coś takiego.



Jeżeli szukacie dobrego pudru by wykończyć makijaż to polecam go wypróbować .Może wy również macie coś ciekawego do polecenia z pudrów dostępnych w Rossmanie?
Buziaki i do jutra :)

czwartek, 9 czerwca 2016

Yankee Candle Riviera Escape

Witajcie kochane. Dzisiaj przychodzę do was z trzecim wariantem zapachowym z nowej kolekcji Q2 Yankee Candle. Cała kolekcja ma nas wprowadzać w klimat wakacji na Rivierą. Jak sprawdza się ich główny wariant czyli właśnie Riviera Escape? Odpowiedź w dalszej części postu.


Wosk ma piękny jasno niebieski kolor i przed odpaleniem ma delikatny morski zapach, ale jak by z lekką nutą białych kwiatów. Po odpaleniu wosku zapach się zmienia. Przez pierwsze 2-3 minuty zapach przypomina mi morski przyjemny zapach, ale później to już tylko morski odświeżacz do toalety. Ja aktualnie nie przepadam za morskimi zapachami, ale jeżeli ktoś je lubi to na pewno ten zapach przypadnie mu do gustu. Mój partner wyczuwa w nim lekkie męskie walory zapachowe i bardzo mu pasuje ten zapach. Jak widać 2 nosy i dwie różne interpretacje jednego zapachu.

Jeżeli któraś z was chciałaby go wypróbować to zapraszam do zakupu na tutaj [link] bo koszt wosku to tylko 7,50zł, a w innych sklepach kosztuje 8zł. Zawsze to 0,50zł mniej :)


środa, 8 czerwca 2016

Krem upiększający Anew Vitale BB SPF 20

Witajcie kochane. Dzisiaj przychodzę do was z kremem BB+ z Avonu. Na dworze robi się coraz cieplej i większość z nas niebawem zacznie poszukiwanie lekkiego podkładu lub kremu BB by nie obciążać naszą cerę w ciepłe, a nawet upalne dni. Dlatego właśnie chciałabym was dzisiaj przedstawić krem BB+ z serii Anew.


Co pisze na stronie Avonu
Krem upiększający zastąpi podkład i sprawi, że Twoja skóra będzie wyglądała na wypoczętą i pełną energii. Zawiera SPF 20.
-ukrywa niedoskonałości
-wyrównuje koloryt
-nadaje blask skórze
Jak działa:
Natychmiast - ukrywa niedoskonałości cery i zaczerwienia, wyrównuje koloryt skóry, sprawia, że skóra promienieje energią i zdrowym blaskiem, redukuje widoczność porów, daje uczucie nawilżenia i gładkości, silnie matuje skórę. Przy regularnym stosowaniu - drobne zmarszczki, powiększone pory, poszarzały koloryt i zmęczenie są mniej widoczne. Odpowiedni dla każdego odcienia skóry.
Jak stosować:
Codziennie rano delikatnie wmasuj w oczyszczoną i nawilżoną skórę twarzy i szyi.
Cena : 43zł ( ale w promocji jest nawet za 20zł)


Moja opinia:
Produkt przychodzi do nas zapakowany w pudełko kartonowe. Krem jest zamknięty z małej różowej tubce wykonanej z miękkiego plastiku i zakręconej nakrętką. Na opakowanie nie pisze jak go stosować tylko jest nazwa w 11 językach. Dodatkowo opakowanie zawiera 30ml i może być otwarte przez okres 12 miesięcy. Zgodnie z napisem na opakowaniu zawiera SPF 20 czyli myślę, że idealny na początek wiosny. Kolor jest tylko jeden i wypada w różowe tony, ale po chwili dopasowuje się do koloru naszej skóry ( choć nadal jest różowy) i się do niej dopasowuje. Na pewno należy do kremów rozświetlających i pozostawiających cerę jak by muśniętą ładnym blaskiem. Niestety osoby, które maja widoczne żyłki na twarzy to on je podkreśla i to dość mocno. Zapach ma pudru do twarzy, ale po chwili jest on niewyczuwalny. Nie kryje i nie tuszuje niedoskonałości. Jedyne co to nadaje ładniejszego koloru naszej twarzy i pozostawia efekt wygładzenia oraz blasku. Efekt można zobaczyć na zdjęciu z ręką. Po prawej stronie jest krem, a po lewej nie. Po środku zdjęcia widać przejście między efektem z kremem a bez niego.

Po nałożeniu:

Po 2-3 minutach:

 Na pewno sprawdzi się po imprezach by naszej twarzy nadać blask i lepszy wygląd. Ze mną pozostanie na pewno na całą wiosnę i może nawet na lato bo w sierpniu zeszłego roku sprawdzał się idealnie, a poprzez swoją nie gęstą konsystencję jest bardzo wydajny i bardzo łatwo się rozprowadza.

Miałyście go już? W tym miesiącu będzie na pewno dużo recenzji produktów z Avonu z kolorówki bo nazbierałam ich dość sporo i perełek i bubli. A więc zapraszam do codziennego zaglądania na bloga i mojego instagrama (link)

Buziaki i do jutra :)

wtorek, 7 czerwca 2016

Podkład matująco-antystresowy Avon

Hej :) Przychodzę do was dzisiaj z kolejnym podkładem od Avon. Wiem mam ich sporo, ale uważam, że jedne są godne uwagi, a inne niekoniecznie. Dzisiaj chcę wam przedstawić podkład, który powinien być matowy i antystresowy, ale czy rzeczywiście taki jest i warto go kupić za cenę 30 zł bez promocji lub za ok 20zł na promocji?? Odpowiedź znajdziecie w dalszej części tego postu.


Matujący podkład z rumiankiem i aloesem dla naturalnie pięknej i gładkiej skóry. 
• długotrwale matuje
• łagodzi oznaki stresu i zmęczenia na skórze
• zapewnia cerze naturalny wygląd, bez efektu maski
• nadaje średnie krycie
Jak działa: 
Długotrwała formuła z aloesem i rumiankiem idealnie matuje skórę, kontrolując jej błyszczenie oraz koi i odświeża, łagodząc oznaki napięcia i zmęczenia. Do skóry normalnej, tłustej i wrażliwej.Testowana dermatologicznie.
Jak stosować: 
Wyciśnij punktowo niewielką ilość podkładu w paru miejscach na twarzy. Następnie delikatnie masując, rozprowadź podkład równomiernie na skórze, szczególnie uważając na linię włosów i podbródek.

Moja opinia:
Podkład możemy kupić w 5 odcieniach, ale mam wrażenie, ze wszystkie wchodzą w tony pomarańczowe. Podkład mamy zamknięty w szklanym opakowaniu z czarną pompka, która ma tak mały otwór i rurkę, że wydobywanie podkładu to jeden wielki koszmar. Ja by pokryć twarz to muszę chyba z 20 razy naciskać na pompkę. Porażka. Ja mam w odcieniu nude, który jest jasnym pomarańczowo beżowym kolorem. Konsystencja jest kremowa i łatwo rozprowadza się po twarzy ten podkład. Niestety w moim odczuciu robi plamy i smugi czego bardzo nie lubię. Kiedy nakładałam go gąbeczką z DM i tą z Avonu to miałam wrażenie, że szybciej znikał z twarzy. Co do efektu matu o bym się tutaj mogła kłócić bo matu nie ma. Niestety efektu antystresowego też nie zauważyłam. Jedyne co robi to lekko kryje i niestety pozostawia efekt mocno widocznej maski. jak dla mnie kolejny bubel więc nie polecam.


Buziaki :)

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Avon Lekki podkład "Moc koloru"

Hej :) Dzisiaj przychodzę do was z podkładem z młodzieżowej serii Avonu. Mowa o podkładzie Moc Koloru Colortrend. Ja mam swój w odcieniu Light, a jego cena to 21 złotych bez promocji, a na promocji ok 13 złotych. Czy jest wart tej ceny? Zapraszam do mojej opinii w dalszej części postu.


Co pisze na stronie Avonu?
Lekki, nawilżający podkład do wszystkich rodzajów skóry. Doskonały do codziennego, nie wymagającego wysiłku makijażu.
-wtapia się w naturalny koloryt skóry
-delikatnie nawilża
-nie obciąża skóry
Jak działa:
Lekka formuła zapewnia efekt zdrowo lśniącej skóry. Nie tworzy efektu „maski” i nie obciąża skóry.
Jak stosować:
Nałóż niewielką ilość produktu na policzki, nos i czoło i rozetrzyj ruchami na zewnątrz.


Moja opinia:
Podkład mamy zamknięty w plastikowej tubce z nakrętką. Tubka jest częściowo przeźroczysta dzięki czemu widzimy zużycie produktu. Plastik jest na tyle giętki, że bez problemu możemy wyciskać podkład w odpowiedniej ilości. Minusem jest możliwość zamówienia go w 2 odcieniach - jasnym i ciemnym. Konsystencja jest lekkiego kremu do twarzy. Zapach ma jak dla mnie nieprzyjemny i drażniący. Podkład jedyne co robi to daje uczucie lekkiego nawilżenia i poprawia koloryt naszej skóry. Nie kryje, nie rozświetla i nie matuje. Ja go używam tylko latem na krem z filtrem by poprawić koloryt cery. Ja nie bardzo za nim przepadam i bardzo rzadko do niego wracam. Mam go prawie 2 lata, a jest zużycie w połowie. Używam go również w domu kiedy nie wychodzę z niego, a wiem, że może przyjść kurier lub listonosz. Jak dla mnie totalny przeciętniak i nie polecam. 

niedziela, 5 czerwca 2016

Yankee Candle Sicilian Lemon

Dzisiaj przychodzę do was z nietypowym żółtym woskiem :) Zapach Sicilian Lemon był kwietniowym zapachem miesiąca, ale ze mną ten wosk jest już od roku. Cały czas zapominałam go zapalić, albo nie czułam jakoś klimatu dla niego, aż pewnego gorącego wieczoru wylądował w moim kominku. Jak się sprawdził? Zapraszam do dalszej części postu.


Co pisze na goodies?
Wosk z owocowej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic. Wyczuwalne aromaty: sycylijska cytryna.


Moja opinia:
Wosk jak już wspomniałam jest w żółto cytrynowym kolorku. Kiedy wącham wosk bez odpalania czuję przyjemną słodką cytrynkę. Kojarzy mi się z taką lemoniadą cytrynową, albo sok z cytryny wymieszany z masą cukru. Niestety po odpaleniu cały czar słodyczy pryśnie. Zapach w pokoju unosi się tylko przez o 5 minut palenia, a potem zapach jest praktycznie niewyczuwalny. Dla mnie to duży minus ponieważ lubię kiedy w pokoju pachnie i słodkie zapachy otulają mój węch. Próbowałam palić ten wosk w łazience, ale również i tam zapach był niemalże niewyczuwalny. Szkoda bo pochłaniałam w nim dużą nadzieję. 
Parę dni temu wypróbowałam go ponownie i moje wrażenie było identyczne jak przy poprzednich paleniach. Jednakże zdarzyła się pewna sytuacja, która pozwoliła mi popatrzeć na ten wariant zapachowy nie co inaczej. Mieszkam blisko lasów, w sumie dookoła mnie są same lasy bo to Bory Dolnośląskie więc wiadomo, że jest tu również woda, a gdzie woda tam szybciej pojawiają się komary. Wieczorami tych okropnych owadów jest z dnia na dzień coraz więcej. Ten wosk zapaliłam wieczorem i mam wrażenie, że do pokoju nie wleciał ani jeden komar. Czyżby to było zbawienie na wieczorne grille na działce czy w ogrodzie? Wydaje mi się, że ten zapach odstrasza komary. Na pewno bardzo ładnie taka świeczka by wyglądała na środku stoły, a że jej zapach jest prawie niewyczuwalny to nie mieszałby się z zapachem jedzenia, a komary by odstraszył. 
Nie mam ogrodu, ani działki i na grille też nie chodzę więc świecy nie kupię, a wosk też mnie nie powalił na tyle by kupić go ponownie, ale osobą, które mają dość kąsających komarów proponuję wypróbować ten wariant zapachowy Yankee. 

Ocena : 3/6

sobota, 4 czerwca 2016

Yankee Cande Summer Peach

Witajcie kochani. Na dworze słońce od rana świeci i zapowiada wieczorne grille. Dzisiaj przychodzę do was z woskiem o brzoskwiniowym kolorze i równie brzoskwiniowym zapachy. Jest to nowość Yankee Candle z kolekcji Q2. Jesteście ciekawi czy powalił mnie na kolana i planuję kupić świecę? Odpowiedź znajdziecie w dalszej części tego postu. 


Co piszę na Goodies?
Wosk z owocowej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic o zapachu soczystych brzoskwiń, dojrzewających w gorących promieniach południowego słońca z domieszką subtelnych nut piżma i wanilii.


Moja opinia:
Standardowa tarta w brzoskwiniowej barwie. Wąchając sam wosk jeszcze przed odpaleniem czujemy bardzo intensywnie brzoskwinkę z domieszką delikatnej wanilii, ale kiedy odpalimy go wanilia robi się bardziej wyczuwalna, ale na moje szczęście nuta piżma jest tak delikatna, że wręcz niewyczuwalna, ale i tak brzoskwinka jest tutaj najbardziej wyczuwalna i gra pierwsze skrzypce. Dlaczego się z tego powodu cieszę? Ponieważ nie lubię piżma.  Po odpaleniu zapach unosi się w całym pomieszczeniu, ale niestety jak byśmy chcieli odpalić tą samą porcję wosku to już nie będzie w ogóle zapachu. Zauważyłam, ze ostatnio woski z tej serii Q2 są tylko na jedno odpalenie. Dziwi mnie to bardzo. Gdyby nie zapach piżma możliwe, że skusiłabym się na świecę, ale niestety ten nie do końca lubiany przeze mnie zapach przekreśla jej zakup. 


A wy już kupiliście swoje woski lub świece z nowej serii Yankee?
Buziaki :)

piątek, 3 czerwca 2016

Suchy szampon z Avon

Witajcie kochane. Dzisiaj już 3 czerwca, masakra jak ten czas szybko leci. Parę miesięcy temu kupiłam suchy szampon z Avonu z czystej ciekawości. Jestem już na końcówce więc myślę, że najwyższa pora wam o nim napisać. Jesteście ciekawe jak się sprawdził? Jeżeli tak to zapraszam do dalszej części postu.


Co pisze na stronie Avonu?
Suchy szampon, który zadba o piękny wygląd Twoich włosów (must-have w sytuacjach kryzysowych) 
• absorbuje sebum 
• dodaje włosom objętości, ułatwia stylizowanie 
• odświeża między kolejnymi myciami głowy
Jak działa: 
Działa bez użyciu wody. Absorbuje sebum, dodaje włosom objętości i odświeża je między kolejnymi myciami głowy. Przydatny w sytuacjach kiedy nie ma dostępu do wody, a także w stylizacji włosów.
Jak stosować: 
Na suche włosy, bez spłukiwania. Spryskaj włosy od nasady, wmasuj szampon, a następnie wyczesz włosy. Układaj jak zwykle.
Cena : 23,00zł ( na promocji ok 12zł)



Co ja o nim myślę?
Szampon przychodzi do nas w aluminiowej grubej puszce w kształcie walca z plastikowym zamknięciem. Pod pomarańczową pokrywką znajduje się plastikowy element przez który wydobywamy szampon. Na opakowaniu pisze by spryska włosy w odległości 15-20cm, wmasować palcami, pozostawić na 2 minuty i wyczesać. 
Kiedy pierwszy raz użyłam tego szamponu byłam pewna, że to jakieś felerne opakowanie bo moje włosy nie są pokryte białym proszkiem. Ze zdziwieniem zadzwoniłam do Avonu i okazało się, że ten szampon nie pozostawia białego nalotu (dowód na zdjęciu poniżej z ręką). Dla mnie to super informacja, ponieważ moje włosy są w odcieniu średniego brązu więc ciężko wyczesuje się biały proszek. Kolejna nietypowe zjawisko jakie zauważyłam, że ten szampon jest mokry, tzn. pozostawia włosy wilgotne i czasem trzeba po nim użyć suszarki lub pozostawić do wyschnięcia. Szampon pachnie typowo dla produktów Avon Advance Techniques, czyli niby kwiatami i ziołami, ale jednocześnie tak dziwnie. Zapach pozostaje na włosach, ale mi nie przeszkadza.
Włosy ładnie unosi od nasady i bardzo szybko je odświeża. Niestety efekt nie pozostaje na długo. Mam wrażenie, że już po 10 godzinach moje włosy są w tragicznym stanie. Po dłuższym stosowaniu zauważyłam, że bardzo mocno wysusza włosy i ciężko je później doprowadzić do dobrego stanu. 
Jak dla mnie nie jest to bubel taki bardzo tragiczny, ale też nie jest to hit. Jak dla mnie totalny przeciętniak. Wykorzystam opakowanie do końca, ale nie sięgnę już po niego ponownie. Dla mnie dużo lepszy jest suchy szampon z Syoss.



A wy jaki suchy szampon polecacie?
Buziaki

czwartek, 2 czerwca 2016

Nowości maja

Hej :) Tak jak widać po tytule dzisiaj przychodzę do was z nowościami z miesiąca maja. Trochę się tego nazbierało, ale to głównie przez promocję w Rossmanie na lakiery. W kwietniu mogłyście zobaczyć nowości promocyjne na twarz i oczy, a teraz lakiery ( bo do ust kupiłam tylko 1 rzecz). Dobra nie przedłużam i zapraszam do dalszej części tego postu gdzie znajdziecie wiele pachnących i kolorowych kosmetyków.



Jak już wspomniałam poszalałam na promocji Rossmana na lakiery. Kupiłam 4 lakiery Lovely z serii Exotic Color w numerach 2 (żółty), 3 (różowy), 4 (pomarańczowy) i 5 (koral) - są to mocno neonowe kolorki, 



dodatkowo kupiłam 7 lakierów z serii Summer Beauties Lovely 1 (mleczna zieleń), 2 (niebieski), 3 (zgniła zieleń), 4 (żółty), 5 (brudna brzoskwinia), 6 (brzoskwinia), 7 (brudny pomarańcz). 



Z Lovely kupiłam również z serii Classic nr. 64 ( strażacka czerwień) i 20 (przeźroczysty) oraz Top Cout Matte. 



Rok temu również pokochałam lakiery Rimmel i zasięgłam po 2 kolorki 860 Bestival Blue (chabrowy) i 873 Breakfast in Bed (mięta). 



Dodatkowo zakupiłam coś o czym słyszałam dużo pozytywnych opinii więc postanowiłam wypróbować. Mowa o Evree MaxRepair Regeneracyjne serum do paznokci.



 Dodatkowo na promocji również były produkty do ust, a że ja jestem uzależniona od produktów pielęgnujących to zakupiłam pomadkę ochronną AA Sun Care o pięknym zapachu.



Przy okazji zakupów z Rossmanie nie mogło zabraknąć w koszyku ulubionej oliwki dla niemowląt z BabyDream. Wzięłam również na próbę oliwkę z Johnson's. W denku wylądował mój sztyft pod pachy więc zastąpiłam go nowym z Dove, a Wojtek również wykończył swojego Adidasa i zakupiłam mu nowy Ice Dive.



Podczas zakupów w Biedronce skusiłam się na żel do higieny intymnej Intimea z kwasem mlekowym i białą herbatą, bo mój się kończy a ten kiedyś bardzo mi przypasował. Dodatkowo kupiłam zmywacz do paznokci z BeBeauty z olejkiem kokosowym bo mój dobiega denka a paznokcie co drugi dzień są w innym kolorku.



Również zrobiłam małe zamówienie z Avonu z katalogu 7. Wiadomo, że mam świra na punkcie produktów do kąpieli więc kupiłam Planet SPA Luksusowy eliksir do kąpieli z pyłem z pereł. Dodatkowo z tej serii kupiłam Rozświetlający żel krem do twarzy na noc. Nie obeszło sie bez żelu pod prysznic Joyful Tropics o pięknym zapachu brzoskwini i papai. Avon zmienił opakowanie paru produktów i zakupiłam próbki kremu BB oraz kremów i bazy z Anew oraz perfum Little Dress i nowego FullSpeed. W ramach promocji dostałam zestaw za 1zł w skład którego wchodzi Intensywnie nawilżający balsam do ciała z olejkiem orzechów makadamia oraz Intensywnie odżywiający kremowy żel pod prysznic z olejkiem z orzechów makadamia.


I to tyle kochane z nowości. Mam nadzieję, że w czerwcu trochę przystopuje z zakupami i poużywam sporo produktów z zapasów. Ciszę się z lakierów, bo ostatnio moje lakierowe pudełko zaczynało świecić pustkami.

środa, 1 czerwca 2016

Yankee Candle Sea Salt& Sage


Witajcie po długiej przerwie. W czerwcu chciałabym was wprowadzić w klimaty lata i wakacji nad morzem. Yankee Candle w kwietniu wypuściła na polski rynek kolekcję Q2, która jest wzorowana na zapachach wprost z francuskiej Riviery, czyli morza pełnego niecodziennych zapachów. W kolekcji są 4 warianty zapachowe: Sea Salt& Sage, Riviera Escape, Olive&Thyme, a także Summer Peach. Cała kolekcja jest dla mnie bardzo ciekawa i już pierwszego dnia po jej zakupie jeden z wosków skradł moje serce. Dzisiaj chciałabym skupić się na wosku Sea Salt & Sage, który już po samym opisie bardzo mnie zaintrygował. Jesteście ciekawi mojego zdania na jego temat? W takim razie zapraszam do dalszej części postu.


Co pisze o nim na goodies.pl?
"Wosk z rześkiej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic o zapachu wieczornej bryzy połączonej z aromatem świeżo zerwanych listków szałwii oraz subtelną domieszką bursztynu oraz wetiwerii."

Moja opinia:
Będzie strzałem w dychę dla osób, które lubią bardzo delikatne zapachy, wręcz mało wyczuwalne i nie słodkie. Przy wąchaniu samego wosku można stwierdzić, ze jest to delikatny zapach szałwii, ale takiej w postaci świeżo zerwanego listka, a nie szuszu. Nigdy w żadnym wosku nie spotkałam się z zapachem wetiwerii, ale wiem, że jest to zapach bardzo często wykorzystywany w perfumach i żelach dla mężczyzn, zwłaszcza tych ziołowych. Kiedy za pierwszym razem odpaliłam ten wosk byłam w stanie bardzo szybko się zrelaksować. Kąpiel przy tym zapachu była wręcz ukojeniem mojego umysłu. Za drugim razem paliłam go kiedy wróciłam do domu zmęczona psychicznie i fizycznie załatwiając masę spraw urzędowych. Wtedy wosk sprawił, że oglądając film czułam jak by zmęczenie ze mnie się ulotniło i czułam się taka odprężona i pełna energii i świetnego humoru na resztę wieczoru. Wosk będzie odpowiedni na okres relaksu kiedy wszystko nas drażni i nawet jakoś owocowy czy ciężki zapach jest nie do zniesienia. 


Wakacje kojarzą mi się z relaksem i odpoczynkiem, a ten wosk odpręża mnie niesamowicie szybko. Nawet teraz pisząc tego posta niedaleko mnie pali się kominek z tym woskiem i już odlatuję zrelaksowana.


Buziaki :)

sobota, 20 lutego 2016

Ulubieńcy stycznia i lutego 2016

Witajcie kochanie. Niestety ostatnio nie najlepiej wystartowałam z moim blogiem,  ale to dlatego,  że we wtorek wylądowałam na stole operacyjnym i nie czuje się najlepiej.  Natomiast dzisiaj rano po długich postanowieniach stwierdziłam,  że brakuje mi już blogowania.   Dzisiaj przychodzę do was z ulubieńcami miesięcy stycznia i lutego.  Nie będzie filmu na kanale,  ale to dlatego,  że nie mam sił na nagrywanie,  a po za tym nie bardzo mogę jeszcze się ruszać. Dobra koniec tego długiego wstępu i zapraszam na ulubieńców. 


Zacznijmy może od kolorówki.  Przez połowę stycznia i lutego na moich ustach gościła nowość z Avonu,  a mowa o matowej szmince w odcieniu Adoring Love.  Szminka ma odcień taki ciemno różowy o konsystencji takiej miękkiej,  ale lekko tępej.  Niestety nie jest bardzo trwała i utrzymuje się na ustach ok 5 godzin jeżeli nic nie pijemy i nie jemy,  ale trzeba uważać bo często zostaje tylko kontur wokół ust.  Mimo,  iż nie jest nie wiadomo jak trwała to gościła na moich ustach prawie codziennie i jej kolor sprawia,  że moja twarz aż promienieje.  Uwielbiam ją.  Kolejnym ulubieńcem jest tusz do rzęs z Wibo QueenSize.  Tusz należy do gęstych i nie osypujących się tuszy z grubą szczoteczką nie silikonową.  Tusz przepięknie podkreśla moje średniej długości rzęsy,  nie dość,  że pogrubia to jeszcze wydłuża.  Uwielbiam ten tusz i gości na moich rzęsach codziennie.  Ostatnim ulubieńcem z kolorówki jest to rozświetlasz z Wibo Diamend Illuminator.  Kupiłam go na ostatniej promocji w Rossmanie,  ale otworzyłam go dopiero na początku stycznia.  Przepięknie rozświetla moją cerę i daje efekt takiej wypoczętej i zadbanej twarzy.  Przy delikatnej i oszczędnej aplikacji można uzyskać efekt taki subtelny i mało zauważalny.  Ma złoty kolor z ciepłym odcieniem.  


Dobra teraz kolej na ulubieńców pielęgnacyjnych.  W styczniu temperatury na dworze były poniżej zera i mieliśmy mój ulubiony śnieg,  ale niestety moje usta wtedy dostały mocno w kość i niestety po operacji również mocno popękały.  Ratowałam się wtedy słynną odżywczą pomadką z peelingiem z Sylveco,  która super nawilża moje usta i również złuszcza martwy naskórek. Polecam każdej z was na zimę.  W styczniu odkryłam dwa wspaniałe produkty do włosów.  Pierwszy to maska do włosów Kallos z serii keratin.  Dzięki tej masce moje włosy są sprężyste i bardziej wyraziste,  przez co odrzuciłam prostownice w kąt.  Maska jest gęsta i ma ładny cytrusowy zapach.  Jest bardzo wydajna dzięki czemu mogę się nią dłużej delektować.  Kolejny produkt do włosów to nowość na polskim rynku i jest to Pantene PRO-V odżywka w piance pod prysznic większa objętość.  O niej już jest moja opinia na blogu i zapraszam was tutaj do poczytania[klik].  Dzięki niej moje włosy również są podkreślone i sprężyste. 

I to by było na tyle z moich kosmetycznych ulubieńców. 
 Dajcie znać jacy są wasi ulubieńcy i co polecacie :) 

Buziaki ;]

poniedziałek, 15 lutego 2016

Pantene Odżywka w piance Większa objętość

Witajcie kochane. Dzisiaj przychodzę do was z moją opinią o produkcie, który dość nie dawno pojawiła się na naszym polskim rynku. 


 Co pisze na wizażu??
Lekka Odżywka W Piance Pod Prysznic Większa Objętość do włosów cienkich, pozbawionych objętości. Lekka odżywka w piance Pantene Pro-V zapewnia delikatnym, cienkim włosom wszystkie niezbędne składniki odżywcze, bez efektu obciążenia. Włosy staną się łatwe do rozczesania, widocznie zdrowe i pełne objętości. Formuła Lekkiej Odżywki W Piance Pantene Pro-V: Ta lekka odzywka o konsystencji pianki wchłania się głęboko w strukturę włosa i gruntownie go nawilża od środka – nie pozostawiając na zewnątrz niepożądanych osadów obciążających delikatne, cienkie włosy. 

Skład: Aqua, Propane, Butane, Cetrimonium Chloride, Cetearyl Alcohol, Triticum Vulgare Germ Oil, Isobutane, Panthenol, PVP, Parfum, Panthenyl Ethyl Ether, Quaternium-80, Propylene Glycol, Methylparaben, Behentrimonium Chloride, Propylparaben, Disodium EDTA, Citric Acid, Isopropyl Alcohol, Linalool, Hexyl Cinnamal, Hydroxycitronellal, Tocopherol



Moja opinia:
Na wizażu odżywka ma średnią 3,90/5, ale w mojej ocenie jest na 5. Dawno nie spotkałam się z tak dobrym produktem do włosów. Pianka już po pierwszym użyciu pokazała co potrafi. Umyłam włosy szamponem z Kallosa [link], a następnie nałożyłam tą odżywkę. Poczekałam ok 5 minut, aż pianka wejdzie we włosy i spłukałam letnią wodą. Włosy suszę najpierw ręcznikiem, a następnie jak nie mam czasu to suszarką, a czasem pozostawiam samym by wyschły. Już po wytarciu włosów samym ręcznikiem widać efekty. Gdy włosy są już suche włosy są uniesione już od samem nasady, a wiadomo nie od dziś, że w tym miejscu najciężej jest uzyskać sporą objętość. Stosuje co 2 dni od 2 tygodni i nie zauważyłam pogarszającego się stanu moich włosów, ani tego by się przetłuszczały szybciej.


 Pianka jest zamknięta w metalowej tubie z zakończeniem jak w klasycznych piankach do golenia. Przed użyciem trzeba mocno wstrząsnąć i nałożyć odżywkę na dłoń. Naszym oczom ujawnia się mocno zbita i elastyczna pianka o śnieżnobiałym kolorze i przepięknym zapachu charakterystycznym dla Pantene ( taki kwiatowym). 


Jeżeli szukacie produktu, który zapewni waszym włosom uniesienie i większą objętość to polecam wypróbować ten produkt. Ja jestem z niego bardzo zadowolona i na pewno kupię jeszcze nie jedno opakowanie. 

Mi moje kupiła mama podczas promocji w Rossmanie i nawet szczerze mówiąc nie pamiętam ile kosztowała. Polecam :))

Buziaczki i do jutra...

niedziela, 14 lutego 2016

Yankee Candle - Berry Trifle

Witajcie w kolejnym poście na moim blogu. Zima za oknem już dawno się skończyła, ale niskie temperatury wieczorami nadal się utrzymują, dlatego bardzo lubię wtedy zapalać wosk, który doskonale nadaje się na relaks wieczorny. Zapraszam na moją opinię wosku Berry Trifle.


Kolor wosku jest taki mocno brunatny, a jego konsystencja dość specyficzna, ponieważ jest jednym z niewielu w mojej kolekcji, których wosk jest mokry i klejący. Jest to kolejny wosk, który podbił moje serce na tyle by postanowić zakup świecy na okres zimowy. Zapach przypomina mi kwaśne maliny z waniliową śmietanką. Zapach już po odpaleniu w ciągu pary sekund unosi się w powietrze. Za każdym razem gdy odpalam ten wosk mam ciągłą ochotę na jakieś słodkie ciasto z owocami, albo galaretkę z bitą śmietaną. Zapach bardzo mocno pobudza nasze kubki smakowe jak i mózg. Po nim na pewno nie pójdziemy spać najedzone :P


Ocena: 6/6
Przypadnie na pewno do gustu osobą, które lubią mocne i owocowe zapachy.

sobota, 13 lutego 2016

Yankee Candle - Christmas Cookie

Hej.  Dzisiaj przychodzę do was z moją pierwszą opinią o wosku firmy Yankee Candle i będzie to Christmas Cookie.  Wiem,  że święta Bożego Narodzenia są już dawno za nami i wszyscy teraz szykują się na walentynki,  ale nadal mamy zimę.


Wg sklepu internetowego www.goodies.pl w tym wosku są wyczuwalne 3 aromaty: wanilia,  cukier i świeże masło i tutaj się zgodzę z tymi składnikami. Po pierwszym odpaleniu tego wosku przypomniałam sobie czasy młodzieńcze kiedy wraz z moją przyjaciółką piekłyśmy maślane ciasteczka i posypywałyśmy cukrem pudrem.  Ah.... aż mi ślinka pociekła.  Zaraz po zapaleniu tego wosku w pokoju zaczyna unosić się delikatny zapach wanilii, a po chwili już dochodzi do niej masło i cukier puder.  Tak po 2-3 minutach w pokoju już czujemy w pełni zapach maślano waniliowych ciasteczek.  Zapach jest intensywny,  ale nie mocny.  Wg mnie nawet po długim paleniu tego wosku zapach się nie zmienia co jest dużym plusem.  Mojemu partnerowi bardzo przypasował ten zapach i sam zaproponował by kupić świecę o tym zapachu na grudzień, na okres przedświąteczny.  Wosk ma kolor jasnej wanilii i pochodzi z serii classic.


Ocena:6/6

piątek, 12 lutego 2016

Yankee Candle Lake Sunset

Hej :)  Dzisiaj przychodzę do was z zapachem miesiąca lutego,  który aktualnie jest na promocji.  Ja akurat nie mam wosku ani świecy tylko próbkę,  którą dostałam podczas ostatnich zakupów.  Otrzymana próbka wystarczyła mi na 2 użycia.  Co myślę o tym zapachu i czy zakupię wosk lub świecę?  O tym w dalszej części


Wosk ma kolor biały i jest dość suchym woskiem.  W opakowaniu zapach jest lekki i przyjemny,  można wyczuć zapach drewna i słodyczy,  ale kiedy zapalimy wosk w kominku zapach radykalnie się zmienia. Wg opisu,  który jest na stronie www.goodies.pl zapachy wyczuwalne to ozon,  drewno i ananas,  ale czy rzeczywiście tak jest?  Nie wiem jak pachnie ozon więc nie mogę sobie wyobrazić go,  drewno czuć od razu,  a ananas to słodycz o której wspomniałam wcześniej.


Kiedy odpaliłem ten wosk pierwszy raz poczułam na raz mocny zapach, po którym po chwili rozbolała mnie głowa i od razu musiałam zgasić i wywietrzyć mieszkanie oraz wylać wosk z kominka.  Byłam bardzo niezadowolona z tego wosku,  ale po jakimś czasie postanowiłam jeszcze dać mu jedną szansę.  Właśnie leże na łóżku i piszę dla was tego posta z uśmiechem na ustach.  Zapach w pokoju jest lekki,  drewniany z czymś świeżym i pudrowym. Gdy zamykam oczy wydaje mi się jak bym była nad polskim morzem,  na molo w czasie wiosny gdzie zmoknięte drewno jest w czasie schnięcia.  Takie mam skojarzenie.  Kiedy pierwszy raz odpaliłam wosk byłam zmęczona nauką i egzaminami,  a teraz jestem zrelaksowana i zapach sprawia mi przyjemność.  Jak dla mnie ten zapach jest dobry kiedy mamy spokojny dzień,  ale nie sprawdzi się kiedy nasz organizm jest wykończony.  Niestety nie przekonał mnie do siebie na tyle bym kupiła wosk czy świecę. A wy co o nim sądzicie?

Moja ocena: 3/6