Hej kochane :) I jak wam się zaczął nowy 2015 rok? Mi dość spokojnie i za to wstałam pełna energii. Dzisiaj chciałabym wam przybliżyć pewien kosmetyk, który dostałam w grudniowym ShinyBox. Kiedy dostałam ten płyn stwierdziłam, że użyje go dopiero za jakieś 3-5 miesięcy, ponieważ mam swój ulubiony otwarty o pojemności 500ml. No, ale stwierdziłam, iż 50 ml szybko zużyję i nie będzie mi zalegał w szafce, a mała zmiana chwilowa dobrze mi zrobi. Czy polubiłam ten płyn? A może wręcz przeciwnie? Zapraszam dalej
Co o nim piszą na stronie ShinyBox?
Kosmetyk o zapachu białego piżma i kwiatu piwonii. Jego formuła została wzbogacona o ekstrakty z malwy i kwiatu lnu, który działa nawilżająco. Idealny dla każdego typu skóry, również wrażliwej. Nie zawiera alkoholu i nie wymaga spłukiwania.
Cena: 200 ml kosztuje 65zł ( ja otrzymałam 50ml)
Opakowanie: Twarda, plastikowa, o liliowej barwie, okrągła buteleczka z czarną zakrętką. Pod pokrętką jest po prostu zwykła duża szpara, przez którą wylewa się dużo płynu.
Zapach: Rzeczywiście taki kwiatowy, dość przyjemny. Chociaż mocny.
Barwa i konsystencja: Jest to przeźroczysty płyn. Jak woda.
Efekt: Powiem szczerze, że spodziewałam się dużo więcej po płynie za taką cenę. Niestety mocno się zawiodłam już przy pierwszym użyciu. Nie zmywa w ogóle tuszu do rzęs i nie radzi sobie czasem nawet z podkładem.
Moja ocena:
Powiem szczerze, wielkie rozczarowanie. Nigdy bym nie dała tyle za taki płyn. Niestety szczypią mnie po nim oczy i pozostawia spore zaczerwienienia. Nie zmywa tuszu do rzęs co jest u mnie wielkim minusem. Niestety zmycie tuszu to u mnie podstawa. Nie ma żadnej nakładki na górze buteleczki i niestety dużo płynu się marnuje. Jedyne co jestem na tak to zapach, bo rzeczywiście jest piękny. Mam nadzieję, że jakoś go wymęczę i będzie spokój.
Niestety nie polecam :(
Niestety pierwszy post w 2015 roku jest negatywny, ale mam nadzieję iż takich będzie malutko w tym roku. Już planuję dla was kolejne opinię i one są jak najbardziej na tak :)) Do kolejnego :))
szkoda ze sie nie sprawdził :( wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)
OdpowiedzUsuńNo cóż. Bywają i buble. I drogie i tanie... :)
OdpowiedzUsuńJeszcze go nie próbowałam, też zalega na półce ;)
OdpowiedzUsuń